Co wspólnego mają ze sobą współcześni terroryści religijni i bojownicy tzw. państwa islamskiego, amerykańscy piloci podczas operacji Iracka Wolność, dzieci żołnierze walczący w latach 90. XX w. w Sierra Leone i Liberii, amerykańskie oddziały podczas wojen w Korei i Wietnamie, armie brytyjska, amerykańska, niemiecka i japońska podczas II wojny światowej, brytyjscy żołnierze w trakcie wielkiej wojny, zuluscy wojownicy broniący się przed brytyjską inwazją w 1879 r., czy wojownicy syberyjskich plemion Koriaków i Kamczadali? Otóż: łączyły ich stymulanty.
Od czasów starożytnych psychofarmakologia odgrywała rolę podczas działaniach wojennych. Z jednej strony wojownicy i żołnierze na własną rękę i głównie w celach relaksacyjnych spożywali rozmaite środki odurzające. Z drugiej strony, o czym dyskutuje się już znacznie mniej, wojsko ordynowało im chemiczne wzmacniacze, chcąc zwiększyć wydajność bojową i podnieść ducha walki swoich oddziałów. Militarne wykorzystanie intoksykantów służyło zatem wzbudzaniu odwagi i łagodzeniu stresu związanego z walką, przezwyciężaniu zmęczenia i zwiększaniu wytrzymałości oraz sprawności, zabijaniu nudy i monotonii życia wojskowego, ale także łagodzeniu wpływu wojny na psychikę i podtrzymywaniu morale oraz spójności bojowej. Historia wojen to także historia narkotyków.
dr hab. Łukasz Kamieński, prof. UJ – Pracuje na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się głównie przyszłością wojny, biotechnologicznym udoskonalaniem żołnierza i nowymi technologiami militarnymi. Autor Farmakologizacji wojny. Historii narkotyków na polu bitwy (2012) wydanej także w językach angielskim (jako Shooting Up. A Short History of Drugs and War, 2016), hiszpańskim, włoskim i francuskim (2017). Jego najnowsza książka to Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości (Czarne, 2022).